edukacja seksualna 4 latków
Od wielu lat specjaliści mówią o konieczności wprowadzenia do polskich szkół profesjonalnych zajęć z edukacji seksualnej. Alarmują, że podstawowym źródłem wiedzy na „wstydliwe tematy" jest Internet i rozmowy z rówieśnikami. Problem ginie jednak w ideologicznych sporach, a nauczyciele nadal rozmawiają z uczniami o ich seksualności zdawkowo na godzinach wychowawczych
MELO RADIO. O szkoleniach z edukacji seksualnej, dzielnej 40 osób, które biorą udział w projekcie i planach na najbliższą przyszłość, Anna Jurek mówiła w „Magazynie Reporterów”, który ukazał się premierowo 16.03 o godz. 21. Powtórki można było usłyszeć jeszcze 17.03 o godz. 6 i godz. 21:30 oraz 21.03 o godz. 21.
Request PDF | On Sep 10, 2014, Pawel Makosa published Kobietą i mężczyzną stworzył ich. Edukacja seksualna w katechezie. Red. Paweł Mąkosa. Lublin 2014. | Find, read and cite all the
Seksualna niewiedza 18-latków. Mniej niż połowa 18-latków potrafi odpowiedzieć prawidłowo na pytania dotyczące budowy i funkcjonowanie układu rozrodczego, nie wie też, jak można zakazić się chorobami przenoszonymi drogą płciową – wynika z badania Instytutu Badań Edukacyjnych. Lekcja "Przystosowania do życia w rodzinie", VIII
Edukacja seksualna nastolatków. Wiele osób w naszym wieku ma już za sobą pierwszy raz, mastrubuje się, ogląda pornografię. Udawanie, że jest inaczej, tego nie zmieni – mówią nastolatki
nonton fated to love you sub indo dramacute.
Prawica i Kościół nie odpuszczają i opowiadają nieprawdy na temat wytycznych WHO o edukacji seksualnej z 2012 roku. Kłamią o zmuszaniu dzieci do masturbacji, molestowaniu przez nauczycieli, uprzywilejowaniu LGBT w społeczeństwie. Publikujemy fragmenty deklaracji i apelujemy do czytelników i abp. Jędraszewskiego: Najpierw przeczytajcie! Potem oceniajcie. Deklaracja LGBT+ podpisana przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego nie przestaje irytować prawicy i Kościoła. Szczególnie często krytykują oni wytyczne WHO dotyczące edukacji seksualnej, do których odwołuje się deklaracja. I nieustannie udowadniają, że dokumentu nie przeczytali. Arcybiskup nie odpuszcza, kurator apeluje Arcybiskup Marek Jędraszewski, wiceprzewodniczący Episkopatu, nie zraził się krytyką swojego wystąpienia podczas konferencji, na której Episkopat prezentował wyniki kwerendy na temat pedofilii w polskim Kościele. Dalej wypowiada się na temat edukacji seksualnej. Na konferencji prasowej w Krakowie powiedział: „Tu jest wszystko dobrze, a teraz w imię zaleceń WHO chce się uczyć dzieci czegoś takiego. Potrzebni są tutaj starsi, żeby dzieci nauczyć, czyli potrzebne jest molestowanie. I to jest dobre. Dochodzimy do absurdów.” W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” małopolska kurator oświaty Barbara Nowak stwierdziła, że wytyczne WHO są elementem szerszej strategii, która ma na celu zajęcie uprzywilejowanej pozycji w społeczeństwie przez „środowiska LGBT”. Nowak uważa, że: „Jeżeli dzisiaj nie zablokujemy tego trendu w Polsce, to za chwilę się okaże, że Polacy już nie będą mieli żadnej możliwości odwołania, bo Trybunał w Strasburgu jest w tej chwili opanowany przez środowiska, które nie widzą w tym niczego złego. To ostatni dzwonek. Jeżeli się nie obudzimy, to za chwilę będzie u nas taka sama sytuacja jak na Zachodzie (…).” Konrad Berkowicz, wierny współpracownik Janusza Korwina-Mikke i członek koalicji skrajnej prawicy Konfederacja, jakby w chórze z panią Nowak mówił 20 marca w „Salonie politycznym” radiowej Trójki: „Karta LGBT+ przyszła z Zachodu, Unii, WHO. To jest coś z czym będziemy zdecydowanie walczyć. Już to robimy. Ta edukacja seksualna sama w sobie jest aktem pedofilii i prezydent Trzaskowski kłamie. Zmuszanie dzieci do rozmawiania o masturbacji jest oczywiście takim aktem”. Wytyczne, nie rozporządzenia Na podstawie dokumentu WHO kraje mogą (ale nie muszą) wprowadzać programy edukacji seksualnej. W dokumencie jest napisane, że wdrażając programy, należy mieć na uwadze uwarunkowania kulturowe. Dlatego w różnych krajach edukacja seksualna prowadzona jest na różne sposoby: w Portugalii zaczyna się od 5. roku życia, w Holandii od 11., a w Hiszpanii od 14. roku życia. O fantazjach i kłamstwach na temat edukacji seksualnej pisało niedawno „Czy od przytulania w majtkach mogę zajść w ciążę?”. Po co nam standardy WHO?”. „Przedszkolaki zmuszane do masturbacji? Zobacz, co jest faktem, a co fantazją o Deklaracji LGBT” Być może jednak omówienie standardów WHO to za mało. Dlatego zachęcamy do zajrzenia do samego dokumentu i jego uważnej lektury wszystkich: naszych czytelników, Barbarę Nowak, Konrada Berkowicza, arcybiskupa Jędraszewskiego także wszystkich, którzy uważają, że edukacja seksualna oznacza zmuszanie dzieci do masturbacji. Cały dokument znajduje się na stronie WHO. Zachęcamy do pobrania i spokojnej lektury! To nie boli. Poniżej publikujemy fragmenty, szczególnie te, których fałszywa interpretacja jest źródłem prawicowych kłamstw, oraz te, które prawicową narrację obalaja. Nauczyciele mają molestować? Groźne słowo Matryca To najpewniej stąd biorą się wszystkie mity o „obowiązkowym nauczaniu dzieci masturbacji” i „nauczaniu masturbacji czterolatków”. Tymczasem jak piszą autorzy raportu: „Matryca stanowi przegląd tematów, które powinny zostać omówione w poszczególnych grupach wiekowych. Matryca została opracowana tak, aby jej struktura odpowiadała różnym grupom wiekowym. Obejmuje osiem głównych kategorii tematycznych. Może być stosowana w elastyczny sposób, co umożliwia dopasowanie zawartych w niej informacji do potrzeb poszczególnych osób albo grup. Może ona znaleźć także zastosowanie dla osób z konkretnymi potrzebami, jak również w mniejszościowych grupach społecznych. Matryca stanowi ramę, na podstawie której nauczyciele mogą wybrać tematy szczególnie interesujące daną grupę osób.” W pierwszym opisanym okresie rozwojowym dziecka w matrycy – od 0 do 4 lat – rzeczywiście znajduje się informacja o „masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa”. Nie chodzi jednak o „naukę masturbacji” a o przekazanie informacji na jej temat. „To, czym najbardziej ekscytuje się prawa strona sceny politycznej, czyli że będziemy uczyć dzieci w przedszkolach masturbacji, to fake news.” – tłumaczy Dorota Łoboda, radna Warszawy i przewodnicząca Komisji Edukacji” – Po pierwsze nie ma kraju, który coś takiego robi, po drugie to świadczy o chorej wyobraźni osób, które coś takiego opowiadają. Tam jest po prostu napisane, że małe dzieci dotykają swoich narządów płciowych i nie należy ich z tego powodu zawstydzać, bo to ich etap rozwojowy. Taka jest biologia” Warto przekonać się samemu, co rzeczywiście znajduje się w szeroko komentowanej matrycy. Poniżej publikujemy ją w całości: Jakub Szymczak Dziennikarz Pisze o gospodarce i polityce społecznej.
„Dziecko powstaje w brzuszku mamy”, „Dziecko powstaje, kiedy rodzice się do siebie mocno przytulają”… I podobne rzeczy, które przez wiele, wiele lat wystarczają dzieciom, żeby wiedziały skąd się wzięły? Ale nagle okazuje się, że w wieku 8 – 10 lat to już nie wystarcza. I co mówić wtedy? Osobiście wydaje mi się, że nie przez wiele, ale zaledwie przez 4 – 5 lat, bo przecież już 6-latek może zapytać o bardziej szczegółowe kwestie. Wiele książeczek przeznaczonych dla dzieci w wieku przedszkolnym opisuje fakt połączenia się komórki męskiej z komórką żeńską. Dziecko w pewnym momencie zaczyna się zastanawiać: „A jak ten plemnik dostał się do brzucha mamy”? Wtedy należy dziecku odpowiedzieć zgodnie z prawdą o współżyciu seksualnym, a nie tylko o przytulaniu. Jeśli nie wiemy jak temat ugryźć, polecam wspomóc się literaturą, która starszym dzieciom wyjaśnia tematykę prokreacji. Oczywiście wraz z wiekiem wiedza o tym, jak przebiega proces rozmnażania, może być podawana bardziej szczegółowo, tak jak ma to miejsce na lekcjach biologii. Pamiętajmy, że rozmawiając z dziećmi na tematy intymne uczymy je, że są to tematy takie same, jak inne. Uwaga! Reklama do czytania Jak zrozumieć małe dziecko Podręcznik świadomego rodzicielstwa Rozwój seksualny dzieci Zadbaj o zdrową seksualność swojego dziecka Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli Mają szczęście ci rodzice, których dzieci chcą z nimi dyskutować, pytać się, dowiadywać. A co, jeśli – mimo rozmowy z dzieckiem na wcześniejszym etapie rozwoju – nasz 10 latek nie pyta o szczegóły swojej seksualności czy seksualności w ogóle a my wiemy, że go to interesuje? Mimo wszystko próbować, trzeba zdać sobie jednak sprawę, że wiek nastoletni to moment, kiedy grupa rówieśnicza zaczyna odgrywać coraz większą rolę. Nasze dziecko może również zacząć krępować się rozmawiać o seksie z rodzicami, dlatego dobrym rozwiązaniem w takich przypadkach są zajęcia prowadzone w szkole z kompetentnymi dorosłymi, którzy w rzetelny sposób przekażą nastolatkowi uniwersalną wiedzę o życiu płciowym. Nastolatek z mniejszą krępacją zada pytanie osobie obcej, np. specjaliście prowadzącemu zajęcia z edukacji seksualnej, niż rodzicowi lub nauczycielowi, który uczy go od trzech lat matematyki. Ja bym jeszcze podsuwała dobrą literaturę, a potem próbowała podejmować rozmowę. Zawsze można zacząć od tego, że przedstawia się swój punkt widzenia np. dotyczący antykoncepcji hormonalnej. Kiedy powiemy nastolatkowi co sami o tym myślimy, można zawsze zapytać o jego zdanie. Jak zatem traktować temat seksualności? Rozmawiać o tym przy obiedzie, traktować jak temat podobny do innych czy raczej bezpieczniej będzie wziąć dziecko na stronę i objaśnić raz a porządnie jak się sprawy mają? Wszystko zależy od tematu. Są kwestie, o których można rozmawiać przy wspólnym posiłku, a są tematy, które zdecydowanie lepiej omawiać w bardziej intymnej atmosferze. O byciu razem, bliskości i wzajemnym szacunku możemy przecież mówić przy wspólnym obiedzie, ale jeśli mamy porozmawiać z synem o polucjach, zdecydowanie polecam rozmowę z ojcem na osobności. Warto także wykorzystywać różne sytuacje do rozmów dotyczących seksualności. Jeśli podczas jazdy samochodem w radiu puszczana jest audycja o in-vitro warto wyjaśnić swoje stanowisko, oczywiście pamiętając o wieku dziecka i o tym, jakie treści są dla niego odpowiednie. Seksualność należy zdecydowanie traktować jako temat podobny do innych. Nie uciekać od odpowiedzi, nie unikać rozmów, nawet jeśli dziecko nie pyta. Część rodziców czeka na odpowiedni moment i okazuje się, że mijają lata, a dziecko stało się nastolatkiem i znalazło inne źródło wiedzy. Taki nastolatek traktuje rodziców jako osoby niekompetentne, z którymi na te tematy po prostu nie warto rozmawiać. Kiedy następuje taka granica, że trzeba z dzieckiem porozmawiać już bez tych wszystkich dziecięcych chwytów? Kiedy dobrze jest wyjaśnić, jak seks wygląda fizjologicznie? Kiedy mówić o antykoncepcji? Ta granica przebiega bardzo płynnie. Nie można podać rodzicom konkretnego wieku, kiedy taką rozmowę zacząć. Najlepszym rozwiązaniem jest rozmawianie o seksualności do najmłodszych lat. Na początku o różnicach anatomicznych, o miłości, o tym, że aby urodziło się dziecko potrzebny jest tata i mama. Wraz z wiekiem tę wiedzę należy poszerzać. Dziecko w wieku wczesnoszkolnym powinno już wiedzieć, że to rodzice decydują o ilości dzieci, czyli mają wpływ na swoją prokreację, że mogą ją kontrolować. To jest taki początek dla przyszłych rozmów o antykoncepcji. Na pewno nie należy opowiadać pierwszoklasiście zasady działania tabletki antykoncepcyjnej czy wkładki wewnątrzmacicznej, ale jeśli zapyta w supermarkecie, wskazując na pudełko kondomów: „co to jest?”, warto odpowiedzieć zgodnie z prawdą, że to jest prezerwatywa. Jeśli dziecko pyta, do czego ona służy, udzielmy mu odpowiedzi, że jest to środek, który stosują dorośli, aby nie mieć dzieci. Im dziecko będzie starsze, tym przekazywana wiedza jest bardziej szczegółowa. Jeśli mówimy o seksie to warto pamiętać, aby nie omijać sfery uczyć. Szacunek, partnerstwo, odpowiedzialność, miłość to kwestie, które powinny być zawsze w tej materii poruszane. Czy są jakieś zasady, którymi możemy kierować się podczas rozmów? W każdym wieku te same. Należy odpowiadać zgodnie z prawdą, a jeśli nie znamy odpowiedzi na jakieś pytanie poszukać jej i wyjaśnić. W przypadku starszych dzieci i nastolatków warto pamiętać, aby nie straszyć i nie opowiadać o seksie jako czymś zakazanym. Na pewno nie należy prawić kazań i urządzać moralizatorskich mów. Wypowiadanie szczerych poglądów o seksualności zwiększy nasz autorytet. Podczas rozmowy powinniśmy wsłuchać się w to, co mówi do nas nastolatek. Dobrze jest również znaleźć odpowiedni moment na rozmowę, aby nie odbyła się ona w biegu. Czy są jakieś kwestie, o których najtrudniej rozmawia się dorosłym z dziećmi lub nastolatkami? W przypadku przedszkolaków i dzieci w wieku wczesnoszkolnym to wyjaśnienie współżycia seksualnego. Na pytanie: „co to jest seks?” rodzice reagują z niepokojem. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że odczytują je przez pryzmat własnych doświadczeń seksualnych. Pamiętać jednak należy, że dziecko pyta najczęściej dlatego, że ciekawi je samo słowo i prosi o jego wyjaśnienie. Inne zaś dzieci zastanawiają się w jaki sposób dochodzi do zapłodnienia i pytają tylko o „techniczne” aspekty związane z prokreacją. Jeśli chodzi o nastolatków to wydaje mi się, że rzadko mówi się o pożądaniu. Nie wyjaśnia się dokładnie czym jest popęd seksualny, w jaki sposób wpływa na nasze życie, że „programuje nas na prokreację”. Jest to na tyle istotne, że wiele nastolatków myli pożądanie z miłością. Nie zdają sobie sprawy, że można czuć do kogoś pożądanie, ale niekoniecznie go kochać. Warto o tym rozmawiać z młodymi osobami, ponieważ może to w istotny sposób wpłynąć na ich decyzję np. o podjęciu współżycia seksualnego. Co myślisz o edukacji seksualnej w szkole? Czy to mogłoby nam pomóc w wychowaniu zdrowego, także w sferze seksualnej, człowieka? W polskich szkołach realizowany jest program wychowania do życia w rodzinie, oprócz tego w niektórych placówkach pojawiają się specjaliści, którzy prowadzą zajęcia z młodzieżą. Wszystko tak naprawdę zależy od prowadzącej (bo częściej jest to kobieta, a szkoda, bo dobrze by było, aby o sprawach seksualnych młodzież mogła rozmawiać również z mężczyzną). Część młodych ludzi wraz z rodzicami podejmuje decyzję o rezygnacji z przedmiotu „wychowanie do życia w rodzinie” zwiększając na przykład swój udział w zajęcia z matematyki, z której zdają egzamin maturalny. Taki wybór może być słuszny, ale tylko wtedy, kiedy rodzice biorą pełną odpowiedzialność za wychowanie seksualne swojego dziecka. Niestety z badań wynika, że rodzice nie wywiązują się z tej roli zbyt dobrze. Mimo dobrych chęci czekają na odpowiedni moment, a wtedy okazuje się, że ich syn czy córka już „wszystko wiedzą”, bo korzystają z Internetu lub pozyskali wiedzę od rówieśników. Edukacja seksualna powinna być uzupełnieniem wychowania seksualnego. Tym bardziej, że wiele raportów podaje, że wiedza nastolatków na temat seksualności jest katastrofalna. A jeśli już jest poszukiwana, to tylko w aspekcie zapobiegania ciąży czy innych negatywnych zdarzeń. Celem edukacji seksualnej powinno być przekazywanie rzetelnej wiedzy, a przede wszystkim wychowywanie człowieka, który będzie prowadził zdrowe i szczęśliwe życie seksualne. Uwaga! Reklama do czytania Życie seksualne rodziców Wasz związek jest dla dziecka modelem. Buduj autentyczną relację. Cud rodzicielstwa Rodzicielstwo to nasza życiowa misja. Słuchajmy dzieci! Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli Ewa Kostoń – filozofka, edukatorka seksualna. Absolwentka podyplomowych studiów z edukacji seksualnej na ŚUM w Katowicach. Autorka aplikacji eduSeksus. Prywatnie żona i mama Mai. Prowadzi bloga „Nie wierzę w bociana” poświęconego seksualności wieku rozwojowego.
Znudzona grupa nastolatków siedzi w klasie. Na każdej ławce leżą prezerwatywa i banan, a nauczycielka demonstruje młodzieży, jak należy na niego prawidłowo zakładać kondom… Taka scena nie raz pojawiała się w amerykańskich filmach i często bywa pierwszym skojarzeniem związanym z wychowaniem seksualnym w szkołach. Według krytyków do tego sprowadzają się zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Czy ich obawy są słuszne i takie zajęcia w szkole mogą zdegenerować młodzież? I czy edukację seksualną można zacząć już… w niemowlęctwie? Edukacja seksualna – od kiedy? To dobre pytanie na początek. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO opublikowało raport „Standardy edukacji seksualnej w Europie”) zaleca, żeby zacząć edukację seksualną już w przedszkolu. Taka rekomendacja wzbudziła oburzenie wśród wielu, a jej krytycy uznali, że to za wcześnie. Myślę, że jest inaczej – w przedszkolu może być już za późno. Jak to możliwe? Edukacja seksualna to znacznie więcej, niż poinformowanie dziecka, czym jest seks. Jesteśmy istotami seksualnymi od urodzenia i tak nas stworzyła natura. Dlatego od początku życia dziecka kształtujemy jego postawę wobec seksualności. Najczęściej robimy to często całkowicie nieświadomie. Czy wiesz kiedy zacząć? Jak najwcześniej. Na edukację seksualną wpływa wiele rzeczy i nie są to tylko pogadanki o różnicach płciowych. Warto zastanowić się nad tym, czego chcemy nauczyć nasze dzieci? Dlatego chyba najlepszym punktem wyjścia jest jedna ważna informacja: dzieci uczą się przez modelowanie. Brzmi to skomplikowanie, ale to całkiem proste: nasze dzieci nas naśladują. Powtarzają nasze zachowania, więc przykład, jaki im dajemy jest dużo ważniejszy niż to, co mówimy. Nie, nie namawiam do uprawiania seksu w towarzystwie dzieci, bo oczywiście seksualność to też intymność. Współżycie i decyzja o jego rozpoczęciu to nie jedyny powód, dla którego jest potrzebna edukacja seksualna. Są jeszcze szacunek i postrzeganie swojego ciała, sposób jego traktowania i akceptacja… Niech nasze dzieci zobaczą, że zwracamy się do siebie z szacunkiem. Że dotyk jest dobry i może koić. Że ludzie są różni i wyglądają inaczej. A kiedy nie mamy ochoty się przytulać, możemy o tym powiedzieć i mamy do tego prawo. Warto o tym rozmawiać. Ale warto to też pokazać. Ciało dziecka należy do dziecka i tylko do niego Jesteśmy wolni i mamy prawo do decydowania o naszym ciele. Takie samo prawo ma nasze dziecko, choć czasem łatwo o tym zapomnieć. Na przykład kiedy mobilny maluch nie chce dać sobie zmienić pieluchy i ucieka (aż trudno uwierzyć, że takie maleństwo może być tak szybkie!). Łatwo wtedy stracić cierpliwość i ubierać dziecko „na siłę”, ale to nie jest dobre rozwiązanie. Uczymy je wtedy, że ktoś inny ma prawo użyć w stosunku do niego przemocy i dotykać jego ciała w sposób niepożądany. Edukacja seksualna ma dużo wspólnego właśnie z podejściem do cielesności i z szacunkiem. Dlatego jeśli chcemy nauczyć dziecko, żeby decydowało się na odpowiedzialne zachowania seksualne (i nie podejmowało ich zbyt pochopnie i wbrew własnej woli), musimy zacząć jak najwcześniej. Nie, nie namawiam, żeby nauczyć niemowlę używania prezerwatyw (poza tym mogłoby się zadławić). Totalnie nie o to tu chodzi. Masturbacja, antykoncepcja, współżycie… To właściwie są już drobiazgi, a u podstawy leży coś innego: szacunek do własnego ciała i uczenie dziecka rozpoznawania swoich granic. Pomoże mu w tym mówienie, że nikt nie może go dotykać bez jego zgody. Dziecko, które będzie rosło w takim przekonaniu, podejmie mądre decyzje jako nastolatek i nie zdecyduje się na byle co, z byle kim i byle gdzie. Co może zaskoczyć? Proces wychowania to pasmo zaskoczeń. Rozwój seksualności nie jest tu wyjątkiem. Małe dzieci odkrywają swojej miejsca intymne (tutaj warto wspomnieć o masturbacji niemowląt – nie wszyscy rodzice wiedzą o istnieniu takiego zjawiska i niepotrzebnie się niepokoją). I zadają (często krępujące dla nas) pytania. To może być dla nas kłopotliwe, szczególnie, kiedy zdarzy się na przykład w zatłoczonym autobusie. Dlatego po pierwsze warto zachować spokój i powtórzyć sobie, że to przecież całkowicie normalne. I właściwie dlaczego miałoby nas zawstydzać – przecież dziecko nie zrobiło nic złego. No właśnie – złego! Kiedy mówimy o seksualności, czasem wartościujemy moralnie i zawstydzamy dziecko, a tego należy unikać. Trudne sprawy Po fazie pytań w stylu „skąd się wziąłem” u malucha, przychodzi czas na inne wyzwania. Może zdarzyć się, że przyłapiemy nasze dziecko na masturbacji, co na pewno będzie trudne. Wtedy przede wszystkim trzeba zachować spokój. Kiedy seksualność kojarzy się z uczuciem upokorzenia, nie jest dobrze. Dlatego starajmy się nie kpić i nie naśmiewać. To bardzo delikatna sfera i czasem mały żart może wyrządzić duże szkody. No i skutecznie podkopać poczucie wartości. Kiedy młody człowiek jest niepewny, bardziej prawdopodobne, że będzie podejmował nieodpowiedzialne zachowania seksualne (nie będzie miał silnej wewnętrznej motywacji). W takim razie jak edukować i czy potrzebujemy do tego specjalistycznej wiedzy? Książki (i książeczki dla najmłodszych) na pewno nie zaszkodzą, ale najważniejsza jest nasza relacja z dzieckiem i otwartość na jego potrzeby. Jeśli nie będziemy uciekać od kwestii seksualności, to poradzimy sobie nawet z tak trudnym tematem. Liczy się przykład, jaki dajemy.
W nawiązaniu do mojego wczorajszego wpisu (TUTAJ), chciałabym zamieścić informację, którą znalazłam na dotyczącą edukacji seksualnej 4-letnich dzieci w szkołach brytyjskich. "Nawet 4-letnie dzieci musiały patrzeć na obrazki przedstawiające dorosłych oglądających pornografię. Wszystko w ramach edukacji seksualnej w brytyjskich szkołach. Autorem tego programu edukacyjnego jest Lynnette Smith, konsultant edukacji seksualnej. Prowadzi zajęcia w szkołach podstawowych. Uczniowie mają kierować kciuk w górę lub w dół w zależności co sądzą o pokazywanych im sytuacjach, jak na przykład chwytanie za piersi kobiety czy pociąganie za bieliznę chłopca. Dzieci są także pytane, czy jest akceptowalne „trochę sobie pogrzebać w bieliźnie”. Muszą także nazywać części ciała nagiej dziewczyny ukazanej na obrazku. W niektórych scenariuszach zajęć pojawia się też oglądanie filmu prezentującego zaglądanie przez szparę pod drzwiami do toalety, gdy ktoś się w niej załatwia. Lynnette Smith prowadzi takie zajęcia dla dzieci od 4 do 11 roku życia. Reporter BBC był obecny podczas takich lekcji w szkole w North Lincolnshire. Podaje, że dzieciom zdarzało się wznosić „okrzyki obrzydzenia”. Niektórzy rodzice byli wprost przerażeni gdy dowiedzieli się, że w szkole ich dzieci będzie miała miejsce taka prezentacja. Jednak sama Lynnette Smith broni swojego programu mówiąc: „Moją grancię wyznacza pytanie: od jakiego wieku są wrażliwe?” Edukacja seksualna nie jest w brytyjskich szkołach podstawowych obowiązkowa. Źródło:
edukacja seksualna 4 latków